Dzisiejszy świat zmienia się z dnia na dzień. W jednej części globu żyją ludzie, wykorzystujący w życiu codziennym sztuczną inteligencję, a w innej dominuje powszechny analfabetyzm. W wielu miejscach na świecie żywność trafia na śmietnik, podczas gdy w innych ludzie umierają z głodu. Mimo pozornej bliskości, jaką daje szeroki dostęp do informacji, pozostajemy ignorantami w sprawach najważniejszych.
Ogromnym problemem, z jakim mierzą się przede wszystkim kraje wysoko rozwinięte, jest zjawisko nielegalnej imigracji. Codziennie obserwujemy w mediach próby forsowania granic, działalność funkcjonariuszy rozmaitych służb krajów rozwiniętych oraz budowanie murów. Od lat skuteczność tego rodzaju działań prewencyjnych budzi wątpliwości, ponieważ rzadko przynosi oczekiwane efekty i prawdopodobnie nigdy nie zapewni należytego bezpieczeństwa ludziom po którejkolwiek stronie muru.
Zadałem sobie pytanie: co zrobiłbym, gdyby moim dzieciom groziła śmierć głodowa lub z powodu choroby, którą można wyleczyć dzięki dostępnej wiedzy medycznej? I jestem pewien jednego: mnie nie zatrzymałby żaden mur.
I tu nasuwa się oczywiste i najbardziej logiczne rozwiązanie, mianowicie POMOC KRAJOM TZW. TRZECIEGO ŚWIATA. Nie w tradycyjnym rozumieniu, polegającym na wysyłaniu żywności, leków czy ubrań. Chodzi o rzeczywisty wpływ na poprawę dobrostanu w krajach słabo rozwiniętych, poprzez zapewnienie ich mieszkańcom powszechnego dostępu do edukacji, opieki medycznej, nowoczesnego rolnictwa, inwestycji w infrastrukturę i zakłady pracy. Jeżeli pomożemy zorganizować nowoczesne gospodarki na tych terenach, a ich mieszkańcom pokażemy realną możliwość godnego życia w ich własnym kraju, przestaną podejmować desperackie próby szturmowania naszych granic. A jeśli przyjadą do naszego kraju, to nie po to, by walczyć o przetrwanie, ale by zobaczyć Zamek Królewski na Wawelu, posłuchać Chopina w Łazienkach i podziwiać zachód słońca na molo w Sopocie. Jest to cel bardzo ambitny i zamierzony na wiele kolejnych dekad, ale możliwy do osiągnięcia dzięki tradycyjnej „pracy u podstaw” i ludziom, którzy w nią wierzą.
Nasz zespół jest bardzo różnorodny, ale łączy nas jedna idea: chęć życia w lepszym świecie oraz przekonanie, że jeśli możemy coś zrobić, to w pewnym sensie jest to nasz obowiązek.
Nie będziemy nikogo namawiać do działania, ale pokażemy Wam, jak robimy to my. Będzie nam ogromnie miło, jeśli na którymkolwiek etapie naszej działalności zechcecie do nas dołączyć.
Naszym pierwszym celem jest Madagaskar, gdzie planujemy budować szkoły podstawowe, zawodowe i średnie oraz przychodnie lekarskie, a w dalszej perspektywie – mam nadzieję – również szpitale. Zamierzamy wspierać powstawanie i prowadzenie małych gospodarstw rolnych, zalesiać nieużytki, pomagać w angażowaniu zagranicznych inwestorów, a także budować infrastrukturę krytyczną (energetyka, wodociągi, kanalizacja) itp. Realizacja wszystkich projektów zakłada dbałość o środowisko naturalne, tak, by nie powielać błędów cywilizacji rozwiniętych.
SKUTECZNOŚĆ NASZEJ MISJI ZALEŻY OD NAS WSZYSTKICH I RAZEM MOŻEMY DOPROWADZIĆ JĄ DO CELU.
A teraz trochę matematyki: czy wiesz, że jeśli sto tysięcy osób wspomoże fundację kwotą 30 złotych miesięcznie, to wpływ ten sfinansuje rocznie budowę 15 szkół i jednej przychodni?
Granicą naszych możliwości jest tylko nasza wyobraźnia i entuzjazm. A te – mogę Was zapewnić – są nieograniczone.
NASZA PRZYSZŁOŚĆ ZALEŻY OD NAS I OD TEGO, JAKĄ DECYZJĘ DZISIAJ PODEJMIEMY.
Pozdrawiam Was serdecznie
Bartosz Dzięgielewski
Fundator